sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 39

       „Dziurawy Kocioł” był najsłynniejszym barem na całej ulicy Pokątnej, jeśli nie nawet w całym Londynie. Swojej sławy nie zawdzięczał jednak dobremu jedzeniu i piciu czy też luksusowym pokojom hotelowym. „Dziurawy Kocioł” był po prostu portalem łączącym dwa zupełnie różne światy – świat Mugoli i Czarodziejów. Gdyby nie ten znaczący szczegół, Tom – właściciel „Dziurawego Koła” – zapewne już dawno musiałby zamknąć interes. Lokal nie cieszył się zbyt dużym szacunkiem, jedzenie było marnej jakości, alkohole zmieszane z wodą a pokoje już od wielu lat domagały się gruntownego remontu.
  Mimo tych niedogodności „Dziurawy Kocioł” zawsze był pełen Czarodziejów, którzy zmierzając na ulicę Pokątną, zatrzymywali się w barze na drinka i pogawędki. Koniec wakacji zawsze był najlepszym okresem na zarabianie pieniędzy na wynajmie pokoi. Wiele rodzin spoza Londynu przyjeżdżało teraz na Pokątną, by zaopatrzyć swe dzieci w najpotrzebniejsze rzeczy przed wyjazdem do Hogwartu. Oczywiście mogli się zatrzymać w „Zajeździe Merlina” czy „U Złotej Czarownicy”, gdzie pokoje były o wiele bardziej eleganckie a śniadanie było wliczone w cenę pokoju, jednak na wzgląd na starego Toma i zdecydowanie niższe opłaty za noclegi wybierali tłumnie „Dziurawy Kocioł”.
Tom – nikt nie znał jego nazwiska – stary, garbaty i bezzębny właściciel baru, był tutaj od zawsze i nikt nie wyobrażał sobie tego miejsca bez niego. Zawsze witał swoich gości szerokim uśmiechem i niskim ukłonem służąc pomocą, najlepiej jak umiał. I choć szklanki, w których podawał trunki zazwyczaj były brudne, nikt nigdy nie rościł z tego powodu żadnych pretensji. Wszyscy po prostu kochali Starego Toma.
     Drzwi „Dziurawego Kotła otworzyły się i mały dzwonek, zawieszony przy framudze, ogłosił przybycie gości. Tom jak zwykle wyłonił się zza baru, wycierając dłonie w brudną ścierkę zawieszoną na pasku do spodni. Uśmiechał się od ucha do ucha ukazując różowe dziąsła pozbawione zębów. Od jego łysej głowy odbijały się promienie słońca, wpadające do karczmy przez brudne okna.
- Ach, miło panów widzieć! – Przywitał się z czterema nastolatkami, którzy właśnie wtaczali do środka swoje kufry – jak minęły wakacje?
- Witaj Tom! – Syriusz jako pierwszy podszedł do barmana i poklepał go po garbatych plecach – wakacje były super! Zaklepałeś dla nas jeden pokój?
- Oczywiście! Zgodnie z życzeniem Pani Mary Potter – uśmiechnął się uroczo do Jamesa. – W zeszłym tygodniu przysłała mi sowę z rezerwacją. – Znów nisko się ukłonił – Pokój nr 5 już na Panów czeka, rozpakujcie się a potem zapraszam na obiad. Dziś kuchnia poleca pieczone móżdżki.
- Eee… dziękujemy Tom, ale jedliśmy przed wyjazdem do Londynu – Remus skrzywił się, ale grymas zatuszował uśmiechem. Nie chciał sprawiać Tomowi przykrości.
- Tom, czy Lily Evans i Dorcas Meadowes już przyjechały?
- Niestety nie, Panie Potter, panienki jeszcze się nie zameldowały.
- Czy mógłbyś je ulokować w pokoju 4 lub 6? – James wcisnął w dłoń Toma hojny napiwek za tę przysługę.
- To żaden problem – uśmiechnął się barman – pokój 6 wciąż jest wolny – Tom ukrył pieniądze w kieszeni fartucha i uchylając się nisko, wskazał dłonią schody prowadzące na piętro, gdzie znajdowały się pokoje gościnne.
Chłopcy wtaszczyli swoje kufry na piętro i weszli do pokoju nr 5 w połowie korytarza.
Pokój - choć stary i zaniedbany – był czysty. Pościel na łóżkach była świeża a w powietrzu unosił się zapach pasty do polerowania podłogi. Zszarzałe ściany – niegdyś białe – domagały się już malowania, a w jedynym – brudnym – oknie wisiały zielone, wypłowiałe i nadżarte przez mole grube zasłony. Mimo tych niedogodności chłopcy nigdy nie wybraliby innego noclegu w Londynie. Choćby nawet z powodu tych ogromnych i bardzo wygodnych łóżek, które stały w tych pokojach od wieków, a żadne z nich nie skrzypiało.
- Przysięgam, że kiedyś przyjadę tu kilka dni wcześniej i odmaluję Tomowi te pokoje – Syriusz rzucił się na pierwsze z brzegu łóżko i poskakał na nim, sprawdzając czy wciąż jest tak sprężyste, jakim je zapamiętał.
- Mówisz tak co roku, od trzech lat – zaśmiał się Remus.
- Doszły mnie plotki, że stary Malfoya zamierza wykupić Toma i zrobić z tego luksusowy hotel. – Peter przeszedł pokój i szeroko otworzył okno, by wpuścić do pomieszczenia świeże powietrze.
- Tom nigdy się na to nie zgodzi – odparł James testując swoje łóżko – „Dziurawy Kocioł” to całe jego życie i choćby ten dupek Malfoy proponował mu góry galeonów, to Tom się nie zgodzi.
- Wiecie co, z racji tego, że to nasz ostatni rok, zamierzam dać Lucjuszowi niezły wycisk – Syriusz uśmiechnął się paskudnie.
- Jakbyś wcześniej już tego nie robił – Remus z niesmakiem pokręcił głową.
- No tak, ale ten rok będzie wyjątkowy!
- Zostawmy sobie Malfoya na deser a teraz chodźmy coś zjeść, umieram z głodu!
- Czyżby naszła Cię ochota na pieczone móżdżki, Glizdogonie? – James wyszczerzył zęby.
- Nie, ale myślę, że paszteciki „U Betty” załatwią mój problem.
- O! I to jest bardzo dobra koncepcja! – Syriusz podchwycił pomysł zrywając się z łóżka.
- Ale Lily… - James stęknął. Nie chciał opuszczać „Dziurawego Kotła” przed przyjazdem dziewczyny.
- Znajdzie nas! Poza tym, zjemy coś i wrócimy tu, żeby napić się piwa. Zamierzam się dziś upić – Syriusz radośnie zatarł ręce i opuścił pokój. Reszta Huncwotów podążyła za nim.

*

    Niedługo później drzwi „Dziurawego Kotła” otworzyły się ponownie i do karczmy weszły dwie młode dziewczyny. Tom powtórzył swój ceremoniał powitania wychodząc im naprzeciw.
- Dzień dobry Tom! – Przywitały się grzecznie.
- Witam panienki! Pokój już czeka. Zapraszam także na obiad – odwrócił się w stronę baru, jednak zaraz sobie o czymś przypomniał – Młody pan Potter pytał o panienki.
- James już tu jest? – Ożywiła się Lily – Który zajęli pokój?
- Numer 5, wyszli jednak na Pokątną, by zrobić zakupy. Dla panienek mam pokój numer 6.
- Eee… Mam prośbę, Tom – Dorcas i Lily mrugnęły do siebie porozumiewawczo. – Czy znalazłbyś dla nas dwa oddzielne pokoje? – Ruda podeszła do Toma i wcisnęła mu do ręki kilka złotych monet – wiem, że rezerwowałyśmy jeden, ale..
- Niech pomyślę… - Tom podrapał się po łysej głowie, pospiesznie chowając galeony do kieszeni. – Pokój siódmy zarezerwowany jest dopiero na niedzielę, więc myślę, że mogłaby panienka go zająć na dwie noce.
- Cudownie! W niedzielę rano przeniosę się do Dorcas na tę jedną noc.
- A więc zapraszam, pokoje 6 i 7 już są przygotowane. – Tom wszedł za bar a po chwili wrócił do dziewcząt niosąc im stare mosiężne klucze zawieszone na korkowych breloczkach.
Lily i Dorcas nie zwlekając długo ruszyły na piętro.
- Bierz 7. Chłopaki nie będą was słyszeć a ja jakoś to przeżyję. – Dorcas uśmiechnęła się szeroko.
- Dzięki Dorr. Teraz mi tylko powiedz, jak mam namówić Jamesa, żeby… - Ruda poczerwieniała, zawstydzona - …został tu ze mną na noc.
- Och, myślę, że nie będziesz musiała go długo namawiać – Dorcas weszła do pokoju przyjaciółki i rozejrzała się dookoła – A łóżka są tak duże, że na pewno będzie Wam wygodnie. Pamiętałaś o czerwonej wstążeczce?
- Nie rób sobie jaj! Już i tak jestem wystarczająco zdenerwowana
- Wybacz, ale nową „piżamkę” zabrałaś?
 Lily nieśmiało pokiwała głową. Przed wyjazdem tutaj, dziewczęta wybrały się na zakupy z myślą o tej właśnie wyjątkowej nocy. Lily chciała, by wszystko przebiegło idealnie i nie wyobrażała sobie, że mogłaby spać obok James w swojej starej flanelowej piżamie w zielone groszki. Dlatego właśnie kupiła nową, piękną, różową, satynową koszulkę na ramiączkach, która ledwie zakrywała uda. Na samą myśl o tym, że ujrzy ją w niej James, pokrywała się rumieńcem, ale także odczuwała przyjemne podniecenie.
        Lily i Dorcas wyszły z „Dziurawego Kotła” tylnym wyjściem. Stukając różdżką w odpowiednie cegłówki w murze, otworzyły przejście do Magicznego Świata. Gdy przeszły przez dziurę, znalazły się na zalanej słońcem ulicy Pokątnej.
Tutaj życie toczyło się zupełnie innym rytmem niż po stronie, którą kilka chwil wcześniej opuściły. Tutaj nikt się nie spieszył, wszyscy ludzie, gawędząc wesoło, uśmiechali się do siebie. Moda, jaka panowała wśród czarodziejów, również różniła się od tej po mugolskiej stronie Londynu. Szarobure garnitury i kwieciste sukienki zastąpiły zwiewne szaty i spiczaste kapelusze. W otoczeniu czarodziejów, w tej chwili Lily czuła się jak idiotka w swoich ulubionych jeansach, zielonej koszuli i letnich sandałach.
Dorcas pociągnęła Lily za rękaw i ruszyły w dół ulicy, kierując się w stronę sklepu Pani Malkin. Ten punkt upatrzyły sobie, jako pierwszy na liście poszukiwania Huncwotów. U Madame Malkin ich jednak nie zastały, podobnie jak w Księgarni „Esy i Floresy” i Aptece Sluga i Jiggersa. Nie poddały się jednak i doszły do wniosku, że jeśli chłopcy zrobili już zakupy, to na pewno znajdą ich w ulubionej Lodziarni Floriana Fortescue. Nie pomyliły się.
- Spójrz Lily! A oto i nasi Młodzi Gniewni. – Dorcas wskazała palcem na jeden ze stolików ustawionych pod ogromną markizą przed lodziarnią.
Serce Lily zatrzepotało dziko, gdy ujrzała rozczochranego chłopaka w drucianych okularach, Siedział odwrócony do niej plecami i zaśmiewał się głośno z jakiegoś dowcipu opowiadanego przez Remusa. Podeszła bliżej i spojrzała na Syriusza, przyłożyła palec do ust, by Black nie zdradził jej obecności – mrugnął do niej porozumiewawczo. Zasłoniła Jamesowi oczy i nachyliła się niżej.
- Niespodzianka – wyszeptała mu do ucha.
James zdjął jej dłonie ze swoich oczu i zadarł głowę do góry. Gdy ujrzał Lily, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Pociągnął ją do przodu i posadził sobie na kolanach.
- Witaj piękna. – Szepnął tym swoim zmysłowym głosem, od którego Lily cierpła skóra. – Tęskniłem.
- Widzieliśmy się tydzień temu – zaśmiała się, mając nadzieję, że odwróci tym jego uwagę od rumieńca, jaki wykwitł na jej twarzy.
- To był jeden z najdłuższych tygodni w moim życiu, - James przytulił ją mocno i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, od którego zaparło jej dech w piersi.
- Zrobiłyście już zakupy, dziewczyny? – Zapytał Peter, by przerwać tę żenującą sytuację.
- Nie, przyszłyśmy tu prosto z "Dziurawego Kotła” – odpowiedziała mu Dorcas, bo Lily zbyt była pochłonięta obserwowaniem Rogacza.
- W takim razie, wracajmy do „Dziurawego Kotła”, mam ochotę wypić kilka głębszych na zakończenie wakacji. – Syriusz wstał z krzesła i nie czekając na resztę, ruszył dziarskim krokiem do baru.

                                                                 *

        Gdy na zewnątrz zapadł już mrok w „Dziurawym Kotle” zrobiło się ciasno. Wielu czarodziejów, wracających z pracy, miało w zwyczaju wpadać do Toma na kilka drinków. Przy jednym ze stolików pod oknem, grupka przyjaciół powoli dopijała ostatnie drinki.
Lily, która dała się namówić na kilka szklaneczek Ognistej Whisky, czuła się teraz przyjemnie rozleniwiona i zrelaksowana, co sprawiło, że przestała odczuwać tremę, przed zbliżającą się nocą.
- Jestem skonana – westchnęła Dorcas – Idę do łóżka. Lily, zostajesz?
- Nie, ja też się już zbieram. A wy, chłopcy?
- Nie będziemy przecież tak sami siedzieć. Dorcas, może ogrzać Ci łóżko? – Syriusz puścił do niej oko i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Bujaj się Black!
       Całą grupą ruszyli na piętro i zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. James zatrzymał się zdziwiony, gdy zorientował się, że dziewczyny wchodzą do dwóch osobnych pokoi.
- Wzięłyście osobne pokoje?
- Postanowiłyśmy, że potrzebujemy trochę samotności – Dorcas porozumiewawczo mrugnęła do Remusa – Black, moje drzwi są zamknięte na klucz. Nawet nie próbuj się włamywać.
Lily przytuliła się mocniej do Jamesa i stanęła na palcach, by szepnąć mu do ucha:
- Pomyślałam, że może ty miałbyś ochotę rozgrzać moje łóżko.
James zdębiał. Spojrzał na nią zszokowany i uśmiechnął się łobuzersko. Nie spodziewał się po niej takiego zachowania. – Zrobię to z ogromną przyjemnością – pomachał chłopakom na pożegnanie i, nie zwracając uwagi na ich zdumione miny, wszedł za Lily do pokoju.
Zapaliła światło i zaprosiła Jamesa, aby wszedł głębiej. Podszedł do niej bliżej, przytulił ją mocno do swojej piersi i pocałował namiętnie.
- Pozwolisz, że przed snem się trochę odświeżę – wypuścił ją z objęć i wskazał głową w kierunku łazienki.
- Jasne idź pierwszy.
James zniknął za drzwiami łazienki a po kilku minutach usłyszała szum płynącej wody spod prysznica. Rzuciła się pędem w kierunku kufra, otworzył wieko i zaczęła przeszukiwać go intensywnie, by znaleźć różową koszulkę nocną. Po kilku chwilach odnalazła ją, chwyciła kosmetyczkę i usiadła na łóżku czekając, aż James opuści łazienkę. Gdy wyszedł znów ogarnęło ją to cudowne uczucie podniecenia. W czarnych, obcisłych bokserkach wyglądał bardzo pociągająco.
Wstała z łóżka i, całując go przelotnie w policzek, ruszyła do łazienki.
- Teraz moja kolej. Rozgość się.
Lily wpadła do łazienki oddychając spazmatycznie. Dlaczego widok półnagiego Jamesa zapierał jej dech w piersi? Weszła pod prysznic i odkręciła kurek, gorąca woda odprężyła ją. Umyła się, używając swojego ulubionego żelu a następnie wyszła, osuszyła się i włożyła swoją nową koszulkę. Musiała przyznać, że wyglądała w niej naprawdę ponętnie. Wyszorowała jeszcze zęby, wyszczotkowała włosy i opuściła łazienkę.
   W tym czasie James zdążył już wygodnie rozłożyć się na łóżku. Splótł dłonie na karku i pozwolił myślom pogalopować w tym fantastycznym kierunku. Dlaczego Lily zaprosiła go do swojego pokoju i zaproponowała, by został na noc? Do głowy przychodziła mu tylko jedna odpowiedź sprawiająca, że jego serce zaczynało szybciej bić. Kiedy ujrzał Lily wychodzącą z łazienki, zaniemówił z wrażenia i poczuł jak zaczyna mu się robić ciasno w bokserkach. Cieszył się, że zdecydował się wskoczyć pod kołdrę. Nieźle by się ośmieszył, gdyby tego nie zrobił.
   Lily wyglądała zjawiskowo w tej satynowej koszulce, która seksownie odsłaniała jej zgrabne, długie nogi i podkreślała piękne, kształtne piersi. Odsłonił kawałek kołdry zapraszając ją do łóżka. Powoli przeszła przez pokój i wślizgnęła się pod kołdrę. Przysunęła się bliżej Jamesa i położyła mu dłoń na umięśnionym torsie.
- Ten plakat, który dałam Ci na urodziny, nie był tym właściwym prezentem, - wyszeptała, – ale z wiadomych względów, nie mogłam Ci wtedy wręczyć tego prawdziwego. Dziś mogę to zrobić.
- Lily, kocham Cię i pragnę ponad wszystko, ale nie chcę Cię do niczego namawiać ani zmuszać. – pogłaskał ją czule po policzku, ale nie odważył się dotknąć gdziekolwiek indziej.
- Chcę tego, James. Tak samo jak Ty. I dopiero niedawno uzmysłowiłam sobie, że to właśnie z Tobą chcę przeżyć swój pierwszy raz.
- W takim razie dobrze, ale powiedz, jeśli będziesz chciała, że bym przestał.
- Nie musimy się spieszyć, mamy całą noc.
- Nie zamierzam się nigdzie spieszyć. – wyszeptał całując ją w usta.
    Zaczął od delikatnych pocałunków, by po chwili całować bardziej namiętnie. Z jej ust przesunął się na szyję. Delikatnie pocałował wrażliwe miejsce tuż za uchem i powoli, niemal leniwie, przeniósł się na dekolt. Jednym palcem odsunął koszulkę i złożył pocałunek na jej piersi. Chwycił w usta sutek i delikatnie pieścił go językiem aż stwardniał. Lily wydała z siebie cichy jęk rozkoszy. Wtedy zaopiekował się drugą osamotnioną piersią. Jego dłoń powoli przesuwała się w dół, pieszcząc jej jedwabistą skórę. Na brzuchu, udzie, kolanie i… powrotem w górę. Chwycił jej koszulkę i szybko ściągnął przez głowę. Jego usta ponownie przywarły do piersi a następnie rozpoczęły powolną wędrówkę w dół brzucha, pępka. Uśmiechnął się pod nosem słysząc ciche westchnienia Lily. Wplotła dłonie w jego włosy i bawiła się nimi delikatnie. James rozszerzył jej nogi i przesunął głowę jeszcze niżej.
- Och James, co Ty… Ach!!!
    Głos uwiązł jej w gardle, gdy jego usta przywarły do pobudzonej łechtaczki. Była taka podniecona chętna i mokra, Jej zapach odurzał go. Teraz już wyraźnie czuł, że jego męskość pobudziła się do życia i czekała w pełnej gotowości. Mimo to powstrzymywał się. Jeśli chciał sprawić jej przyjemność a nie ból, musiał jeszcze zaczekać. Wessał do ust jej wargi, językiem pieszcząc guziczek.
- James, zaraz zwariuję! Wejdź we mnie – wystękała zaciskając dłonie na jego włosach. Wiła się z rozkoszy. Nie przerywając pieszczot ustami, powoli wsunął do jej wnętrza jedne palec i poruszył delikatnie. Była taka ciasna i mokra, że sam cicho jęknął z podniecenia. Lily wygięła się w łuk, wykrzykując głośno jego imię, gdy przeżyła swój pierwszy w życiu orgazm. Nie myślała jasno, ale w życiu nie przypuszczała, że będzie to tak cudowne i intensywne doznanie.
James uśmiechnął się w duchu, nie sądził, że pójdzie mu tak szybko. Wsuwał i wysuwał palec do czasu aż łechtaczka Lily nie przestała pulsować. A później zdjął bokserki i położył się na niej. Ich usta znów splotły się w gorącym pocałunku. Lily poczuła na swym brzuchu twardy i gorący członek Jamesa – zadrżała podniecona.
- Przepraszam, ale muszę Cię na sekundkę opuścić. – Mimo niezadowolonej miny Lily, wstał z łóżka i chwycił z fotela swoje jeansy. Przez chwilę grzebał w kieszeniach i z jednej z nich wyciągnął błyszczącą małą paczuszkę.
Lily z na wpół przymkniętych powiek obserwowała jego seksowny tyłek. Gdy odwrócił się do niej przodem wypuściła głośno powietrze a jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Penis Jamesa był ogromny! Długi, gruby i stał na baczność. Jak, u diabła, zamierzał się w niej zmieścić? Poczuła, że między nogami zrobiło się jej jeszcze bardziej wilgotno.
- James, on jest wielki. – Sapnęła – rozerwiesz mnie na pół! – Zaśmiał się cicho.
- Nie rozerwę, nie bój się. Wiem, co robię.
- W to nie wątpię.
Znów wszedł do łóżka zostawiając prezerwatywę na nocnym stoliku. Pocałował ją namiętnie pieszcząc dłonią jej kobiecość. Ponownie ułożył się na niej i nakierował penisa na jej dziurkę, Nie wszedł jednak do środka.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – Zapytał głaszcząc Lily po głowie. – Mogę się jeszcze wycofać.
- Nie James, kocham Cię i chcę to zrobić.
Powoli wsunął w nią czubek i zaczekał, dając jej czas, by się przyzwyczaiła do tego nowego doznania.
- Uważaj mała, może trochę zaboleć. – Wsunął się głębiej i natrafiając na opór, pchnął nieco mocniej. Lily zacisnęła zęby i syknęła cicho. Wycofał się i spojrzał na nią z troską.
- Wszystko w porządku?
- Tak, zrób to jeszcze raz!
- Ależ jesteś napalona, strasznie mnie to kręci. – James ponownie w nią wszedł, tym razem bardziej śmiało. Lily odprężyła się i delektowała wrażeniami. Zacisnęła dłonie i wbiła paznokcie w jego plecy. Warknął podniecony do granic. Lily pobudzała jego strefę erogenną a do tego była tak cudownie ciasna. Zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Lily wiła się pod nim i stękała głośno.
- No dalej, maleńka, dojdź dla mnie.
I w tym momencie wybuchła, cudowną eksplozją, a okrzyk uwiązł jej w gardle. Potężny orgazm – jeszcze bardziej intensywny od poprzedniego – wstrząsnął jej ciałem. James zafascynowany obserwował jej twarz. Był taka piękna.
- Lily? Lily! – Potrząsnął ją delikatnie. – Oddychaj kochanie!
Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się szeroko.
- Wow. To było… cudowne!
- Cieszę się, ale muszę na chwilę wyjść. – Wyszedł z niej i chwycił z półki prezerwatywę. Rozerwał torebkę zębami i wciągnął na swoją męskość lateksową gumkę.
- Teraz nie będzie już tak nieziemsko, ale obiecuję, że przeżyjesz jeszcze przynajmniej jeden orgazm!!
- Jeszcze jeden?! – Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. To, co James wyprawiał z jej ciałem, było absolutnie niewiarygodne. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie jest nowicjuszem w tej dziedzinie. Jednak wolała teraz o tym nie myśleć.
- Masz już dość? – Zapytał przyglądając jej się uważnie.
- Ależ skąd!
- Wspaniale. – Pocałował ją czule w usta, a następnie ułożył się wygodnie na plecach. Chwycił Lily w pasie i posadził sobie na biodrach. Zafascynowana, przyglądał mu się wodząc opuszkami palców po umięśnionej piersi.
James położył dłonie na jej plecach i przyciągnął bliżej siebie. Ich usta znów się spotkały w pocałunku. Delikatnie pieścił jej wargi, językiem zataczając małe kółka. Uniósł biodra do góry i nakierował swoją męskość na jej dziurkę. Gdy powoli wślizgnął się do środka, ponownie wydała z siebie ten podniecający jęk.
- Wyprostuj się – szepnął.
      Kiedy posłuchała jego polecenia, poczuła nieziemskie doznanie wypełnienia. Wszedł w nią cały, do końca. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak wspaniale. James stęknął głośno. Odrzucając głowę do tyłu wysunął się i znów na nią naparł. Czuła jak główka jego penisa ociera się o ten czuły punkt, gdzieś głęboko wewnątrz niej.
     Teraz to ona zaczęła się poruszać w górę i w dół. Góra, dół. Z nieskrępowaną satysfakcją przyglądała się twarzy Jamesa. Jemu również niewiele brakowało do spełnienia. Ośmielona tym faktem, zwiększyła tempo poruszania, odchyliła głowę do tyłu, a z jej gardła wydobył się pomruk:
- James…
Oddychała coraz szybciej, a jej serce galopowało jak dziki mustang. Czuła, że znów zbliża się do tego cudownego momentu. Nagle, zupełnie niespodziewanie, James poderwał się z łóżka i objął jej plecy. Zaskoczyło ją to, jednak zaraz zorientowała się, że w tej pozycji jest jej jeszcze lepiej. Gdy ciało Lily zaczęło drgać, a jej oddech stał się urywany, James wiedział, że ukochana jest już bardzo blisko spełnienia. Wiedział też, że i on długo już nie wytrzyma. Zaczął poruszać się razem z nią, aż odnalazł idealny rytm.
    Lily objęła go mocno i wbiła paznokcie w jego plecy. Nie był w stanie dłużej się powstrzymywać i po chwili krzyknęli jednocześnie przeżywając wspólnie tę najcudowniejszą chwilę…

                                                            cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz