piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 1

 Pociąg nabierał prędkości a za oknem drzewa zaczynały gęstnieć by wreszcie przemienić się w gęsty las. Siedziała wygodnie na miękkiej kanapie, obitej zielonym pluszem, pogrążona w lekturze podręcznika do transmutacji. Zachodzące słońce, wpadające przez okno, figlarnie odbijało się od jej rudych włosów, sprawiając, że przybrały one niesamowitą rubinową barwę. Jej najlepsza przyjaciółka siedziała naprzeciwko wpatrzona w okno, obserwując szybko zmieniający się krajobraz. Dziewczyny nie rozmawiały ze sobą, każda pogrążona we własnych myślach. W przedziale panowała cisza. Do czasu…
Drzwi do przedziału otworzyły się z hukiem, a do środka wpadło czterech roześmianych chłopców. Czarnowłosy, rozczochrany chłopak rozejrzał się dookoła i uśmiechnął złośliwie.
- Możemy się przysiąść? – zapytał, bezceremonialnie rzucając się na kanapę obok rudowłosej dziewczyny.
- Skoro musisz – mruknęła pod nosem. „No pięknie” – pomyślała „zaczyna się” westchnęła poirytowana i spuściła wzrok na książkę. Przez dwa miesiące wakacji już prawie udało jej się zapomnieć 

o istnieniu Jamesa Pottera.
Ze skupioną miną przyglądał się rudowłosej Lily.
Serce kołatało w jego piersi jak oszalałe. Czuł, że cała twarz mu płonie ze wstydu i upokorzenia. Zagryzł zęby i uderzył pięścią w szybę. Był zły. Zły na siebie, na Syriusza a przede wszystkim na tę zielonooką jędzę. Obraziła go i ośmieszyła! Nazwała głupcem i to zarozumiałym! 
A on mimo wszystko nie potrafił się na nią obrazić. Nie był w stanie 
się długo wściekać. Kochał ją!
Gdy spotykali się w jednym pomieszczeniu, ostentacyjnie odwracała wzrok udając, że James nie istnieje.
i tak już zmierzwione włosy i jeszcze raz odetchnął głęboko.
od pierwszego spotkania stały się nierozłączne. Dorcas była bliższa Lily niż jej rodzona siostra, z którą od pięciu lat prawie w ogóle nie rozmawiała. Od dnia, gdy dostała swój pierwszy list z Hogwartu, z którego dowiedziała się, że jest czarownicą, jej siostra Petunia
Z radością pomachała do jasnowłosej dziewczyny, siedzącej na drugim końcu stołu. Spojrzała na stół nauczycielski i grzecznie skłoniła głową na powitanie, profesorowi od eliksirów, który przyjaźnie mrugnął do niej okiem - profesor Slughorn był jej ulubionym nauczycielem.
z nim nie umówi, ponieważ w tym samym momencie, dyrektor szkoły, profesor Dumbledore, stanął za katedrą i na Sali zapanowała cisza.
Dla naszych nowych uczniów będzie to początek nowego życia. Mam nadzieję, że starsi uczniowie przywitają ich z szacunkiem, na jaki zasługują. Dobrze, czas zaczynać, profesor McGonagall? – Profesor Dumbledore skinął grzecznie głowa w kierunku wysokiej, szczupłej kobiety.
z czterech stołów, przy którym siedzieli starsi uczniowie. I już po 30 minutach, Gryffindor, Huffelpuff, Ravenclaw i Slytherin wzbogacili się o nowych adeptów. 
Gdy profesor McGonagall oddaliła się by odnieść tiarę przydziału, głos ponownie zabrał Profesor Dumbledore .
to pogodny i uśmiechnięty staruszek. Wszyscy zastanawiali się ile lat tak naprawdę miał Dumbledore, wyglądał na starego ze swoją długą srebrną brodą, jednak wesołe iskierki w jego jasnoniebieskich oczach dodawały mu uroku małego chłopca.
i będzie surowo karane, także używanie i posiadanie wszelkich niedozwolonych przedmiotów, będzie wiązać się z karą. Listę tych przedmiotów znajdziecie w biurze 
Pana Filcha. Poza tym pragnę wam życzyć samych sukcesów w nowym roku szkolnym 
i… smacznego! – w tym momencie stoły zapełniły się najróżniejszymi potrawami 
a uczniowie, dosłownie rzucili się na jedzenie.
że ją poderwie.
- Dobrze, masz rację. Źle się wyraziłam, my dorastamy! Ale mam dziwne przeczucie, że ten rok będzie wyjątkowy!
- I pojawiać się tak niespodziewanie? – wtrąciła Dorcas.

    W przedziale zrobiło się głośno, koledzy opowiadali sobie jak spędzili wakacje, rechocząc przy tym hałaśliwie. Jednak James siedział cicho, całkowicie ignorując opowieści przyjaciół. 

„Jaka ona jest śliczna” – pomyślał, przysuwając się do niej nieznacznie.
Nagle, zupełnie niespodziewanie dziewczyna podniosła głowę znad książki i spojrzała w orzechowe oczy Jamesa.
- Czego chcesz Potter? – zapytała chłodno.
- Hmm, tak się właśnie zastanawiam… - „śliczna… i wciąż pyskata” pomyślał przygryzając dolną wargę, by się nie roześmiać - … Evans? Umówisz się ze mną?
- Nie, Potter – odpowiedziała spokojnie.
- Myślę, że nie przemyślałaś tego dokładnie – uśmiechnął się łobuzersko – tak naprawdę, w głębi duszy myślisz zupełnie inaczej. No, Evans nie broń się przed tym uczuciem. Umów się ze mną!
Lily głośno wciągnęła powietrze, opanowanie, nad którym tak ciężko pracowała od ostatnich pięciu minut, uleciało z niej jak powietrze z pękniętego materaca.
- Nigdy się z tobą nie umówię ty zarozumiały głupcze! - zatrzasnęła głośno książkę i przesiadła się na drugą kanapę.
- Uuuuu i znów porażka Rogaczu! Strasznie mi przykro. – Przystojny chłopak o kruczoczarnych włosach pokiwał głową z politowaniem.
   Syriusz Black był najlepszym przyjacielem Jamesa Pottera a przy okazji obiektem westchnień wielu dziewcząt w Hogwarcie. Był także jednym z czterech największych Huncwotów w całej szkole.
- Zamknij dziób Łapo! – James, purpurowy na twarzy posłał przyjacielowi mordercze spojrzenie, po czym wstał szybko i opuścił przedział.
Zatrzymał się dopiero na końcu korytarza, otworzył okno by zaczerpnąć świeżego powietrza. Odetchnął głęboko, nabierając w płuca chłodne powietrze pachnące lasem. 

Od pięciu lat szalał za Lily Evans, już setki razy próbował przekonać ją, by się z nim umówiła i za każdym razem słyszał tę samą odpowiedź – „NIE”. Zawsze mu odmawiała. 

A jednak James miał przeczucie, że w tym roku będzie inaczej, że tym razem uda mu się zdobyć serce zielonookiej Lily Evans. Ta myśl przywróciła uśmiech na jego twarzy, nieświadomie potargał sobie 

- Będziesz moja złośnico! – szepnął zatrzaskując okno. W dużo lepszym nastroju wrócił do przedziału i jakby nigdy nic przyłączył się do głośnej rozmowy swoich przyjaciół, całkowicie ignorując mocno poirytowaną Lily.


    Na zewnątrz zrobiło się ciemno a w przedziałach zapaliły się światła. Pociąg zaczynał zwalniać, dając pasażerom znać, że wkrótce dotrą do celu.
- Lily, już niedaleko, powinnyśmy się przebrać – powiedziała ładna brunetka siedząca naprzeciwko.
Dorcas Meadowes była najlepszą przyjaciółką Lily. Poznały się właśnie w Hogwarcie i już 

ją znienawidziła. Lily podejrzewała, że to zazdrość zaślepiła Petunię i wciąż miała nadzieję, że kiedyś ich stosunki wrócą do normy. Lily bardzo cierpiała z powodu tej nienawiści, ale na szczęście miała Dorcas – szaloną i nieobliczalną, zawsze uśmiechniętą i gotową do pomocy przyjaciółkę, która teraz zastępowała jej siostrę.
- Masz rację Dorcas – powiedziała chowając książkę do torby – czas się przebrać.

Niewiele później pociąg zatrzymał się na stacji Hogsmade, głośnym gwizdem oznajmił podróżnym, że dotarli do celu i po chwili ludzie zaczęli wysypywać się na peron.
James chwycił swój kufer i wyskoczył z pociągu. Uśmiechnął się szeroko na widok tak dobrze znanej mu wioski. Spojrzał ponad drzewa i dostrzegł setki małych światełek, rozświetlających okna zamku Hogwart. Właśnie tam był kres jego podróży – Hogwart, który był dla niego jak drugi dom.
- No przyjacielu, zaczynamy nowe przygody! – Syriusz z łobuzerskim uśmiechem na twarzy poklepał Jamesa po plecach – ładujemy się Dorcas i Rudej do powozu?
Ten pomysł spodobał się Jamesowi, jednak rozsądek podpowiadał mu, że jeśli miał w tym roku umówić się wreszcie z Lily, nie powinien tego robić.
- Dajmy im trochę ochłonąć, chyba nas nienawidzą po wspólnej podróży.
- Jak chcesz – Syriusz wzruszył ramionami, podchodząc do pustego powozu – Chłopaki, taksówka czeka!
- No to wskakuj! – za plecami Syriusza pojawił się brązowowłosy chłopak o zmęczonej twarzy.
Remus Lupin, był najlepszym przyjacielem Jamesa i Syriusza, wspólnie z Peterem Petigrew, Remus, James i Syriusz tworzyli zgraną paczkę największych Huncwotów, jakich pamiętał Hogwart. Zawsze razem pakowali się w jakieś kłopoty, ale to właśnie Remus był tym, który próbował ostudzić szalone temperamenty swoich przyjaciół. Niestety udawało mu się to niezwykle rzadko, więc za większość swoich przewinień cała czwórka solidarnie odrabiała każdego roku mnóstwo szlabanów.
Remus, James i Syriusz wsiedli do powozu i zaczęli głośno wołać czwartego z Huncwotów. Wkrótce jasnowłosy, grubawy Peter dołączył do przyjaciół i powóz ruszył w kierunku zamku.

Podróż nie trwała długo, już po kilkunastu minutach powozy zatrzymały się przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi do sali wejściowej.
Lily i Dorcas, śmiejąc się głośno, wbiegły do wielkiej Sali i usiadły przy stole Gryffindoru. Sala szybko zapełniała się rozgadanymi uczniami, którzy opowiadali sobie jak spędzili wakacje.
Lily rozejrzała się dookoła, miło było znów zobaczyć tych wszystkich ludzi. 

- Jezu usiądą obok nas! – głos Dorcas przywrócił Lily do rzeczywistości.
- Kto? – spytała, choć już wiedziała, kogo przyjaciółka miała na myśli.
Naprzeciwko Lily i Dorcas zasiadło właśnie czterech Huncwotów. Lily uśmiechnęła się ukradkiem do Remusa – to był jedyny chłopak z tej paczki, którego lubiła. Czasami rozmawiali ze sobą, gdy wspólnie pisali wypracowania w bibliotece – bo tylko Remus tam się pojawiał. James i Syriusz twierdzili, że biblioteka jest im nie potrzebna, bo przecież wszystko wiedzieli najlepiej, a Peter po prostu łaził tam gdzie jego przyjaciele. Remus był inny, spokojny, grzeczny i niesamowicie mądry. Lily nie raz zastanawiała się, co tak naprawdę się stało, że Remus dwa lata temu dołączył do tej bandy pajaców i od tamtej pory stali się nierozłączni.
James źle odczytał uśmiech Lily, co dodało mu otuchy, był przekonany, że dziewczyna puściła w niepamięć incydent w pociągu, wyszczerzył zęby w uśmiechu i pochylił się do Rudowłosej.
- Hej Evans! Jestem pewien, że w tym roku się ze mną umówisz!
Uśmiech znikł natychmiast z twarzy Lily i James zrozumiał, że popełnił błąd, ten uśmiech przeznaczony był dla kogoś innego.
- Ja jestem pewna, że jesteś idiotą Potter i nigdy… - nie zdążyła powiedzieć, że nigdy się 

- Witajcie kochani, w kolejnym roku nauki w naszej szkole – zawołał rozkładając ramiona jakby chciał wszystkich przytulić – za chwilę rozpocznie się ceremonia przydziału. 

Minerwa McGonagall wstała zza stołu nauczycielskiego i zniknęła za drzwiami. Po chwili wróciła, niosąc w dłoniach starą, połataną tiarę przydziału, położyła ją na krześle ustawionym naprzeciwko stołu nauczycielskiego i przemówiła swym surowym głosem, od którego wielu uczniów dostawało palpitacji serca.
- Bardzo proszę, aby nowi uczniowie ustawili się przede mną. Gdy wyczytam nazwisko, osoba usiądzie na krześle a tiara przydzieli ją do jednego z czterech domów – Profesor McGonagall rozwinęła długi pergamin i zaczęła wyczytywać nazwiska uczniów.
Przerażeni pierwszoroczni siadali po kolei na krześle by po chwili podreptać do jednego 

Ten starszy siwowłosy mężczyzna z okularami zawieszonymi na haczykowatym nosie budził wielki respekt wśród wszystkich. Potrafił być groźny i surowy, najczęściej jednak był 

- Zanim rozpocznie się uczta, muszę przekazać wam kilka informacji. Nasz woźny, pan Filch prosił mnie abym przypomniał wam, że opuszczanie zamku po godzinie 21 jest zabronione 

- Jak ci minęły wakacje Dorcas? – Syriusz uwodzicielsko uśmiechnął się do onieśmielonej dziewczyny.
Lily i Dorcas spojrzały na siebie zdziwione, Syriusz rzadko, kiedy zagadywał takim uprzejmym tonem, robił to tylko wtedy, gdy próbował poderwać jakąś dziewczynę.
Dorcas poczuła, że się rumieni, ten przystojniak, nigdy nie zwracał na nią uwagi. Bardzo jej to schlebiało, jednak była czujna, wiedziała, że Syriusz może to robić tylko z dwóch powodów, albo szuka chwilowej rozrywki, albo założył się z Jamesem Potterem, 

- Na pewno nie tak ciekawie jak tobie – odpowiedziała odzyskując zdolność mowy.
- A ty Evans? Jak spędziłaś wakacje? – James spróbował wykorzystać okazję, by wkupić się w łaski rudej.
- Myślę, że jesteś ostatnią osobą, którą powinno to interesować. – Lily zmroziła go wzrokiem, po czym powróciła do jedzenia zapiekanki.
- Musisz się bardziej postarać Rogaczu – szepnął mu do ucha Syriusz – może na początek przypomniałbyś sobie jak ma na imię, to, że zwracasz się do niej po nazwisku wyraźnie wyprowadza ją z równowagi.
- Tobie też nie poszło najlepiej Łapo! – odgryzł się James.
Remus uśmiechnął się krzywo, zastanawiał się, kiedy wreszcie dotrze do Jamesa, że jego szanse na umówienie się z Lily są mniejsze, niż przetrwanie roku szkolnego bez szlabanu.

    Pokój wspólny w wieży Gryffindoru, był wyjątkowo zapełniony tego wieczora. Gryfoni porozsiadali się w swoich ulubionych kątach i opowiadali sobie o minionych dwóch miesiącach laby. Stara kanapa i dwa wyświechtane fotele ustawione przed kominkiem, były ulubionym miejscem spotkań prefektów i starszych uczniów. Dlatego też Lily rozłożyła się wygodnie na kanapie i rozleniwiona przymknęła oczy. Dorcas rozsiadła się na fotelu obok i przewiesiła nogi przez poręcz.
- Lily czy to tylko moje wrażenie, czy ci nowi są jeszcze mniejsi niż ci, którzy przyszli tu w zeszłym roku? – spytała przyglądając się krytycznie dwóm pierwszoklasistom.
- Nie Dorcas – zaśmiała się Lily – myślę, że wcale nie są mniejsi, tylko to my jesteśmy coraz starsi. Pomyśl tylko, pięć lat temu to my byłyśmy takimi maluchami.
- Ech.. ależ ten czas leci – Dorcas z niedowierzaniem pokiwała głową – a my się starzejemy!
- Co ty pleciesz?! – Lily zaśmiała się jeszcze głośniej – Mamy dopiero 15 lat, a ty marudzisz, że się starzejemy! 

- Dlaczego tak myślisz?
- Ponieważ czuje, że w tym roku umówisz się ze mną – powiedział rezolutnie James, który nieoczekiwanie pojawił się przy kanapie. Przewiesił się przez poręcz i bezczelnie wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Matko Boska, Potter! – Lily złapała się za serce, przerażona nagłym pojawieniem się chłopaka – czy mama nie nauczyła cię, że nieładnie jest podsłuchiwać? 

- Ależ ja nie podsłuchiwałem – oburzył się James, wciąż balansując na oparciu kanapy – po prostu tędy przechodziłem.
- A więc odejdź stąd Potter – warknęła Lily – najlepiej jeszcze szybciej niż tu przyszedłeś.
- O! A nasze gołąbki znów gruchają! – zawołał Syriusz stając obok przyjaciela – Dorcas, nie przeszkadzajmy im! Powodzenia James – Chwycił Dorcas za rękę i ściągnął ją z fotela, poklepał Jamesa po plecach i razem z Dorcas opuścił pokój wspólny.
James balansujący na oparciu kanapy stracił równowagę, zdążył jeszcze stęknąć cicho, po czym z całym impetem runął w dół, wprost na niespodziewającą się tego Lily.
Zanim dotarło do niej co się właściwie stało, James już zdążył wykorzystać sytuację i oplótł ją ramionami, by nie mogła uciec.
- Potter, zabieraj te wstrętne łapy i natychmiast złaź ze mnie! – wysyczała wściekle.
- No coś ty! To nie był przypadek! To było nam pisane. – uśmiechnął się zalotnie i zbliżył twarz do jej twarzy.
- Ty masz na drugie imię przypadek! – warknęła histerycznie – dobrze ci radzę zejdź ze mnie, bo źle skończysz.
James jednak już jej nie słuchał, skupiony był na tym, jak niewiele mu brakuje by wpić się w jej słodkie usta. Taka okazja mogła się już nie powtórzyć, nie mógł zmarnować tej szansy.
A ona tak pięknie pachniała, czuł na swojej piersi jak jej serce tłucze się jak szalone. Przymknął oczy i złożył usta do pocałunku. Od najwspanialszego momentu jego życia dzieliły go już tylko sekundy.
Niespodziewanie poczuł paraliżujący ból w kroczu, Lily kopnęła go wolnym kolanem w najczulszy, męski punkt. Jęknął cicho i stoczył się na dywan, jego oczy zaszkliły się od bólu.
- Ostrzegałam cię! – powiedziała nie okazując cienia współczucia – I nigdy więcej tego nie rób! – zerwała się z kanapy i z dumnie zadartą głową odeszła do dormitorium dziewcząt.
- Znów klęska? – Remus z politowaniem pochylił się nad przyjacielem, który wciąż stękał z bólu. – Odpuść sobie wreszcie James.
- Nigdy! – Wystękał Rogacz.
- No, więc zaczynam liczyć od nowa, przerypałeś pierwsza bitwę, więc jest 1:0 dla Lily.
- Zamknij się i pomóż mi wstać! – Warknął rozeźlony James.


2 komentarze:

  1. Przeczytałam dopiero pierwszy rozdział, a jestem użeczona. Sama nie wiem dokładnie dlaczego, ale tu chyba chodzi o twój styl pisania. Długo szukałam fanfiction o Lily i Jamesie, które by do mnie przemówiło i w końcu znalazłam. Piszesz świetnie, rozdział super. Lecę nadrabiać zaległości c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zaczełam czytać i już mi się podoba :) Mam tylko jedną małą uwagę - tekst wam się rozleciał :P Zadanie na dziś - ułóż opowiadanie z pomieszanych fragmentów :) Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń