- Nie wierzę, że to zrobiliście! –
Remus pochylił się nad stołem i spojrzał z wyrzutem na swoich przyjaciół –
Błagam powiedzcie, że nie zrobiliście tego, co mi się wydaje, że zrobiliście!
Powiedzcie, że wszystko mi się śniło!!!
- Owszem
zrobiliśmy TO! – Powiedział Syriusz, najwyraźniej pękając z dumy.
- Nie
śniłeś, Luniaczku. – Dodał równie zadowolony James.
- Jesteście
popieprzonymi zboczeńcami! – Wysyczał Lupin, machając rękami i strącając ze
stołu puchar z dyniowym sokiem. – Jeśli to się wyda…
- Spokojnie,
nie wyda się!
- Laura to
durna pinda, jak zacznie się chwalić koleżankom…
- Nie
zacznie. – Przerwał mu spokojnie James – Więcej by na tym straciła niż zyskała.
Sam pomyśl, co by o niej gadali w szkole, gdyby się wydało, że przespała się…
- Jezu,
przestań! Nie chcę tego słuchać, bo robi mi się niedobrze! – Warknął Remus –
Czy ty w ogóle masz pojęcie, jakiego bigosu sobie narobiłeś, James? Chciałeś z
nią zerwać! Jak zamierzasz to zrobić po tym… po tym… wszystkim?!
- Och teraz
to nawet mam jakiś w miarę logiczny powód, by to zrobić! – James błysnął zębami
– Jutro powiem jej, że choć mi się to bardzo podobało, to nie mogę znieść
myśli, że robiła to z innym mężczyzną… I musimy się rozstać!
- Genialne!
– Wykrzyknął Syriusz, przybijając Jamesowi piątkę.
- To chore,
podłe skurwysyństwo! – Warknął Remus.
- Stary, nie
wiedziałem, że znasz takie brzydkie słowa. – James teatralnie pokręcił głową.
- Bujaj się
Potter! Mogliście to zrobić, gdzieś indziej! A nie w naszym dormitorium!
Wiecie jak
to brzmiało?!? Gdy się obudziłem, myślałem…
- A więc to
o to chodzi! – Syriusz doznał olśnienia – Po prostu jesteś zazdrosny!
Bracie,
trzeba było do nas dołączyć! Na pewno byśmy się z tobą podzielili, prawda
James?
-
Oczywiście, moja mama zawsze powtarzała mi, że zabawkami trzeba się dzielić!
- Idę stąd,
bo za chwilę was pozabijam!!! – Remus, purpurowy na twarzy podniósł się z ławki
tak szybko, że aż strzeliło mu coś w kolanach.
- Stary, nie
gniewaj się! Obiecujemy, że następnym razem wyślemy ci zaproszenie – Syriusz
uśmiechnął się szeroko.
Remus uniósł
do góry dłoń, wystawiając do przyjaciół trzy środkowe palce – czytaj między
wierszami Black, – po czym odwrócił się na pięcie i opuścił Wielką Salę.
- Ale się
wkurwił – zauważył James, odprowadzając Lunatyka wzrokiem.
- Spokojnie
do obiadu mu przejdzie. Ale… Stary czy ty ogarniasz, co się…, co zrobiliśmy?
- Noooo,
było nieziemsko!!! – James uśmiechnął się chytrze na wspomnienie porannych
doznań.
- Było! Ale
co z tym teraz zrobimy? – Syriusz był wyraźnie poddenerwowany. Naprawdę bał
się, że przez jeden głupi numerek straci najlepszego przyjaciela, który był dla
niego jak brat.
- Spokojnie,
Łapo! Jeśli myślisz, że to coś zmieni między nami, to się grubo mylisz.
Mieliśmy fajną przygodę, będziemy o tym opowiadać naszym wnukom.
- Nie sądzę.
- No dobra,
przesadziłem, ale będziemy to mile wspominać. Laura nic dla mnie nie znaczy,
jak już to dziś mówiłem jest zabawką, a zabawkami trzeba się dzielić. – James
poklepał przyjaciela po plecach. – Musimy jednak sobie coś przyrzec. Nikt,
absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć! A przede wszystkim Lily i…
- Dorcas –
dokończył Black – jasna sprawa! No to mamy kolejną tajemnicę, którą zabierzemy
do grobu – zaśmiał się.
- Ho, ho
cześć przyjaciele!!! – Do Jamesa i Syriusza dosiadł się Peter z głupkowatym
uśmieszkiem na twarzy. – Ale pojechaliście, nie ma, co! O taki numer, to nawet
was nie podejrzewałem! Macie pojęcie, co się stanie, jeśli ktoś…
- Jak ktoś
się o tym dowie, to skręcę ci kark! – Wyszeptał groźnie James.
- A ja,
zdobię ci trzecią dziurę w dupie – Dorzucił od siebie Syriusz.
James przysiadł na najniższym stopniu
kamiennych schodów i rozejrzał się po Holu Głównym. Był sam, większość uczniów
jadła właśnie kolację, więc miał idealną okazję, by porozmawiać z Laurą nie
zwracając na siebie uwagi ciekawskich plotkarzy. Splótł ręce na kolanach i
odetchnął głęboko, nie był zachwycony tym, co go czekało za kilka minut, wręcz
przeciwnie, był przerażony! Laura, była furiatką i awanturnicą a co gorsza jej
zachowania nie był w stanie w żaden sposób przewidzieć. I to go martwiło
najbardziej, nie miał pojęcia jak Krukonka zareaguje na wieści, które miał
zamiar jej przekazać.
Przez cały
dzień układał sobie w głowie różne scenariusze tej rozmowy, ale żadna jego
wersja nie wydawała się odpowiednia. Był pewien tylko jednego – musiał zerwać z
Laurą, natychmiast, bo druga taka okazja mogła się nie powtórzyć.
Usłyszał
kroki na szczycie schodów, więc odwrócił głowę. Przełknął głośno ślinę, gdy
Laura na jego widok, uśmiechnęła się szeroko. Nie widzieli się od sobotniego
poranka, bo robił wszystko, by jej unikać. Teraz był niedzielny wieczór i
dłużej już nie mógł się przed nią ukrywać. James podniósł się i wyprostował,
Laura zbiegła po dwa stopnie na raz i rzuciła mu się na szyję. Zrobił krok w
tył, by nie stracić równowagi.
- James,
gdzie się podziewałeś?! – Pocałowała go przelotnie w policzek i jeszcze mocniej
zacisnęła dłonie na jego szyi. – Martwiłam się o ciebie.
- Cześć. – Zdjął
jej ręce ze swojego karku – Musiałem przemyśleć kilka spraw.
Chodź,
porozmawiamy. – Pociągnął ją za rękę, by zaprowadzić ją w bardziej ustronne
miejsce, ale dziewczyna ani drgnęła.
- Chodźmy
najpierw na kolację, umieram z głodu.
- Wolałbym
to załatwić od razu, wytrzymasz jeszcze kilka minut – poprowadził ją w kierunku
olbrzymich, dębowych drzwi, które oddzielały Wielką Salę od Holu Głównego i
ukryli się za nimi. Z Sali dobiegały do nich radosne odgłosy rozmów
prowadzonych przez jedzących kolację, jednak w tym miejscu byli niezauważalni
ani dla wchodzących, ani wychodzących.
- No dobrze,
mów szybko, o co ci chodzi i idźmy już na kolację. – Laura zrobiła obrażoną
minę i złożyła ręce na piersi.
- Posłuchaj…
- James wziął głęboki oddech i przygryzł dolną wargę, czuł się skrępowany i
wiele by oddał w tej chwili, za Syriuszowy dar do porzucania dziewczyn. James
żałował, że nie zgłosił się do przyjaciela, po wskazówki jak powinien to
uczynić. – Lauro, dużo myślałem o tym, co się wydarzyło wczoraj rano, to było
niezwykłe… jednak nie mogę znieść myśli, że zrobiłaś TO z moim najlepszym
kumplem…
- Ty też tam
byłeś! – Przypomniała mu, unosząc do góry brew.
- Tak
pamiętam, ale nie mogę się pogodzić z tym, że zrobiłaś to z innym chłopakiem.
Nie wyobrażam sobie żebyśmy dalej mogli być ze sobą – powiedział jednym tchem,
szczęśliwy, że wreszcie to z siebie wydusił.
- Słucham?!
– Dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdumienia i przyjęła postawę bojową – Chyba
źle cię zrozumiałam.
- Dobrze
zrozumiałaś. Nie możemy być już razem, zrywam z tobą, Lauro.
- Ty
wstrętny, podły łgarzu!!! Mówiłeś, że mnie kochasz!!!
- Nigdy nie
powiedziałem, że… - James nie zdążył dokończyć, bo właśnie w tym momencie Laura
wzięła porządny zamach i z całej siły chlasnęła go w twarz, pozostawiając na
policzku czerwony ślad i kilka krwistych pręg od paznokci.
Próbował ją
uspokoić, gdy zaczęła krzyczeć i okładać go pięściami, jednak to rozwścieczyło
ją jeszcze bardziej. Hałasem, jakiego narobiła, wywabiała z Wielkiej Sali coraz
większą liczbę uczniów, która gromadziła się wokół nich i z rozbawieniem
obserwowała atak furii, Krukonki.
- Jak możesz
mi to robić! Po tym wszystkim, co razem robiliśmy. Wykorzystałeś mnie i
oszukałeś!!!
- Lauro,
nigdy cię do niczego nie zmuszałem, wszystko robiłaś z własnej woli. Nie kocham
cię, nie chcę już z tobą być.
- Jesteś
najgorszą gnidą, jaką znam!!! – Krzyknęła, okładając go pięściami po torsie –
Nienawidzę cię!!!
Odwróciła
się na pięcie i stanęła jak wryta, zaskoczona zbiegowiskiem, jakie wywołała.
Zatrzęsła się i poczerwieniała ze złości, gdy w pierwszym rzędzie zobaczyła
Syriusza Blacka i jego dziewczynę, śmiejącą się głośno. Zazgrzytała zębami i
ruszyła na Dorcas niczym szarżujący byk, James próbował ją zatrzymać, ale
wyrwała się z jego uścisku. Stanęła przed dziewczyną i ze złością spojrzała w
jej roześmiane oczy.
- Tak ci
wesoło?! – Wycedziła przez zęby – Co cię tak rozbawiło, może pośmiejemy się
razem?
- Jesteś
żałosna, Lauro. – Dorcas otarła z policzka łzę rozbawienia. – Nie potrafisz
pogodzić się z porażką, nie robiąc z siebie pośmiewiska?
- Ty byś
potrafiła, prawda? – Zapytała Laura z błyskiem w oku – Uważaj, bo może się
okazać, że twój chłopak też cię tak zostawi, dziś lub jutro, Co Syriuszu?
Oczy Blacka
rozszerzyły się w przypływie paniki. Zaprzeczalnie pokręcił głową i pociągnął
Dorcas za rękę, aby jak najszybciej zabrać ją stąd. Niestety Laura, była
szybsza, pochyliła się nad Gryfonką i wyszeptała jej do ucha.
- Chyba
powinnaś wiedzieć, że wczorajszego ranka przeżyłam najlepszy orgazm w swoim
życiu! Próbowałaś kiedyś to robić z dwoma mężczyznami na raz? Nie? Spróbuj
koniecznie, Syriusz jest w tym mistrzem, gratuluję ci świetnego kochanka! – Po
czym przepchnęła się przez tłumek ciekawskiej młodzieży i spokojnie wkroczyła
do Wielkiej Sali.
Dorcas stała jak sparaliżowana z szeroko
otwartymi ustami, nie dochodziły do niej żadne dźwięki, w głowie wciąż
kotłowały jej się słowa Laury. Nie, nie mogła uwierzyć w te bzdury. Syriusz
nigdy w życiu nie zrobiłby czegoś tak ohydnego. Czy aby na pewno? – Zapytała
jej podświadomość. Dorcas spojrzała na Syriusza, który przyglądał się jej z
niepokojem. Tłumek uczniów już się rozszedł, zostali tylko oni. Syriusz i
James, najlepsi przyjaciele, razem grali w drużynie, razem mieszkali i w szkole
i poza nią, dzielili się wszystkim. Czy także kobietami?!?
- Nie
zrobiłeś tego prawda, Syriuszu? – Zapytała schrypniętym głosem.
Nie
odpowiedział od razu, przełknął głośno ślinę i chwycił ją za dłoń.
- Dorcas
posłuchaj…
- Boże,
zrobiłeś to!!! – Krzyknęła wyrywając się z jego uścisku – Jak mogłeś zrobić coś
takiego?!! Jesteś obrzydliwy! Obaj jesteście! – Oskarżycielsko wskazała na
Jamesa, który stojąc obok, rozcierał obolały policzek – Brzydzę się wami!!! –
Odwróciła się i pędem rzuciła na schody.
- Dorcas!!!
Wyjaśnię ci wszystko, zaczekaj!!!- Syriusz ruszył za nią, ale była szybsza.
- Nie chcę
cię znać, Black!!! – Wyszlochała, zalewając się łzami i pędząc ile tchu, by jak
najszybciej ukryć się w swoim dormitorium.
Zaklęcie Alohomora zostało wynalezione w
1438 roku, przez szkocką czarownicę Gryzeldę McMaare. Przed tym odkryciem, jako
zaklęcia otwierającego używano czaru Pelage, jednak nie był on zbyt praktyczny,
gdyż pozostawiał po sobie ogromne szkody, w postaci dziurawych drzwi czy
wypalonych miejsc po zamkach…
Lily
przeczytała w myślach fragment wypracowania, które pisała właśnie na
poniedziałkowe zajęcia z zaklęć. Podrapała się piórem po głowie i spojrzała do
opasłego tomu Historii Zaklęć. Czytała z skupieniu, gdy nagle portret Grubej
Damy otworzył się z hukiem i do Pokoju Wspólnego wpadła zapłakana Dorcas i z
prędkością błyskawicy pognała po schodach do dormitorium dziewcząt. Lily
zerwała się na równe nogi, rozsypując po podłodze zwoje pergaminu.
Właśnie
ruszyła w kierunku schodów, gdy portret otworzył się po raz drugi i tym razem
do Pokoju wpadli zziajani Syriusz i James. Początkowo planowała ich zignorować,
jednak, gdy spojrzała na Pottera nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Wydała
z siebie zduszony okrzyk i zakryła usta dłonią, na widok czterech krwistych ran
na jego policzku.
- James, co
ci się stało?!?
W odpowiedzi
wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się krzywo. Nim zdążyła zadać kolejne
pytanie, dopadł ją Syriusz chwytając za ręce i ciągnąć do schodów.
- Lily, musisz
sprowadzić tu Dorcas!
- Nic nie
muszę. – Odpowiedziała, nieco urażona jego tonem.
- Proszę
cię, sprowadź ją na dół, muszę z nią porozmawiać!
- Zobaczę,
co da się zrobić – rzuciła Jamesowi niepewne spojrzenie, ale on gestem zachęcił
ją, by jak najszybciej poszła do Dorcas. Nie zastanawiając się już skąd wzięły
się rany Pottera, Lily wdrapała się po schodach i cicho weszła do sypialni
dziewcząt.
Dorcas
leżała na swoim łóżku z głową ukrytą pod poduszką i szlochała głośno.
- Dorr??? –
Ruda przysiadła na łóżku i pogłaskała przyjaciółkę po plecach – Skarbie,
Syriusz prosi żebyś zeszła na dół, chce ci coś powiedzieć.
- Niech
spierdala! – Wypłakała bardzo wyraźnie, pomimo tłumiącej ją poduszki.
- Co takiego
zrobił, że zasłużył sobie na takie traktowanie? – Lily skupiła całą swą uwagę,
by nie parsknąć śmiechem. Używanie takich wulgaryzmów nie należało do zwyczajów
Dorcas.
- Nie chcesz
wiedzieć, Lily – dziewczyna wychyliła się spod poduszki i wytarła nos o rękaw.
- Chcę
wiedzieć wszystko, co dotyczy ciebie! Domyślam się, że bardzo cię skrzywdził,
nie rozumiem tylko, dlaczego tak bardzo zależy mu na spotkaniu z tobą, Black
nie ma w swoim słowniku opcji „tłumaczenia się”.
- Mam gdzieś
jego tłumaczenia! – Krzyknęła waląc pięściami w materac – Zdradził mnie!
Ohydny, obrzydliwy drań!!!
- Och,
Dorcas! – Lily przytuliła zrozpaczoną przyjaciółkę – Kochanie rozmawiałyśmy o
tym, pamiętasz? Wiedziałaś, że kiedyś to nastąpi…
- Zdradził
mnie z Laurą!!!
- Co!?! –
Ruda wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, spojrzała na drzwi, przypominając sobie,
co chwilę temu ujrzała w Pokoju Wspólnym. Coś się nie zgadzało. Syriusz z
Laurą? Poraniony James? – Ale Laura… przecież… a James… - nie potrafiła jasno
sklecić zdania.
- Lily!!!
Zrobili to w trójkę!!! Syriusz, James i ta mała zdzira!!! Uwierzysz?!?
- Nie, nie
wierzę! Nie zrobiliby tego! – Serce Lily wpadło w dziki galop. – Skąd o tym
wiesz?
- Ona mi
powiedziała! Z podłym uśmiechem na gębie! Podczas kolacji, James ją zostawił,
ona wpadła w szał i zrobiła scenę, a żeby sobie ulżyć przyznała się, że wczoraj
rano… - Dorcas zrobiła minę, jakby miała za chwilę zwymiotować.
- Zaczekaj,
zaraz wracam. – Lily nie bardzo wiedząc, co robi, podniosła się z łóżka i
opuściła sypialnię. Nie wiedziała, po co schodzi do Pokoju Wspólnego, ale czuła
nieodpartą chęć, by zamordować Blacka, za to, jaką krzywdę wyrządził jej
przyjaciółce.
Gdy znalazła się na dole, zastała chłopaków
przed kominkiem, szepczących coś do siebie. Krew zawrzała w jej żyłach, gdy
zbliżyła się do Syriusza. Zacisnęła dłoń w pięść i całą swą wściekłość przelała
na cios, który wymierzyła w jego szczękę. Nie był na to przygotowany, runął na
podłogę, wprost pod jej stopy. James zareagował momentalnie, chwytając ją za
barki i odciągając od sparaliżowanego zaskoczeniem Blacka. Lily próbowała się
wyrwać, jednak po kilku sekundach stwierdziła, że to i tak nie ma sensu, James
był silniejszy, a poza tym, dłoń bolała ją tak bardzo, że nie byłaby w stanie
wymierzyć kolejnego ciosu.
- Nie
zbliżaj się do niej nigdy więcej, bo przysięgam na Boga, że cię zatłukę jak
psa, wstrętny karaluchu!!! – Krzyknęła, machając nogami w nadziei, że może uda
jej się jeszcze kopnąć Łapę. – Jak mogłeś jej to zrobić! Spodziewałam się po
tobie wszystkiego, ale nawet w najgorszych koszmarach nie przyszło mi do głowy,
że mógłbyś zrobić coś tak okropnego!!! Jesteś…
- Tak, wiem,
kim jestem! – Przerwał jej brutalnie, podnosząc się z podłogi i rozcierając
obolałą szczękę. – Dlatego chcę z nią porozmawiać, przeprosić i wytłumaczyć!
- Wsadź
sobie w zadek, swoje przeprosiny! Nie zbliżaj się do niej!!! Dorcas nie chce
cię znać! I ja także! – Wyrwała się wreszcie z uścisku i odwróciła twarzą do
Jamesa, którego mina także wyrażała zdumienie i zaniepokojenie – I ciebie też
nie chcę znać! Jesteś odrażający!
- Dlaczego?
Przecież ja nic nie zrobiłem, ani Dorcas ani tym bardziej tobie! – Bronił się
lekko poirytowany faktem, że Lily wtyka nos w coś, co jej nie dotyczy. – Lily,
bez obrazy, ale to nie twoja sprawa. Nie wyżywaj się na mnie. Nic ci do tego,
co, kiedy i jak robię z moją dziewczyną.
- Byłą
dziewczyną – podpowiedział Syriusz.
- No
właśnie, co robiłem z byłą dziewczyną.
Lily
zaniemówiła na chwilę. James miał rację, to nie była jej sprawa a robiąc mu
awanturę z powodu, który nie powinien jej interesować, robiła z siebie
kretynkę. Musiała jednak wyjść z tego z twarzą, więc uniosła głowę do góry i
dźgnęła Jamesa palcem w pierś.
- Mam
gdzieś, co robisz z Laurą, ale jesteś tak samo odrażający jak on! Wiesz,
dlaczego? Ponieważ pozwoliłeś na to wszystko, wiedząc, że Black jest z
Dorcas!!!
- Lily…
- Zamknij
się! Nie chcę z tobą gadać!!!
Lily ominęła
Jamesa i szybkim krokiem wróciła do sypialni dziewcząt. Usiadła na łóżku
przyjaciółki i uścisnęła ją mocno.
- Sprawa
załatwiona, Black nie będzie cię zadręczał swoimi wymówkami. – Powiedziała
łagodnie zakładając dziewczynie za ucho kosmyk włosów, opadający na czoło. –
Zemściłam się też w twoim imieniu i przywaliłam mu w szczękę. Chyba nie masz mi
tego za złe?
- Dziękuję
ci, Lily – Dorcas uśmiechnęła się blado – wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.
Dziewczyny nie spały tej nocy, klnąc i
złorzecząc na Syriusza, który również nie zmrużył oka. James, długo zastanawiał
się, czy uda mu się jeszcze naprawić relacje z Lily.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz