sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 24

           - Nie wierzę, że to zrobiliście! – Remus pochylił się nad stołem i spojrzał z wyrzutem na swoich przyjaciół – Błagam powiedzcie, że nie zrobiliście tego, co mi się wydaje, że zrobiliście! Powiedzcie, że wszystko mi się śniło!!!
- Owszem zrobiliśmy TO! – Powiedział Syriusz, najwyraźniej pękając z dumy.
- Nie śniłeś, Luniaczku. – Dodał równie zadowolony James.
- Jesteście popieprzonymi zboczeńcami! – Wysyczał Lupin, machając rękami i strącając ze stołu puchar z dyniowym sokiem. – Jeśli to się wyda…
- Spokojnie, nie wyda się!
- Laura to durna pinda, jak zacznie się chwalić koleżankom…
- Nie zacznie. – Przerwał mu spokojnie James – Więcej by na tym straciła niż zyskała. Sam pomyśl, co by o niej gadali w szkole, gdyby się wydało, że przespała się…
- Jezu, przestań! Nie chcę tego słuchać, bo robi mi się niedobrze! – Warknął Remus – Czy ty w ogóle masz pojęcie, jakiego bigosu sobie narobiłeś, James? Chciałeś z nią zerwać! Jak zamierzasz to zrobić po tym… po tym… wszystkim?!
- Och teraz to nawet mam jakiś w miarę logiczny powód, by to zrobić! – James błysnął zębami – Jutro powiem jej, że choć mi się to bardzo podobało, to nie mogę znieść myśli, że robiła to z innym mężczyzną… I musimy się rozstać!
- Genialne! – Wykrzyknął Syriusz, przybijając Jamesowi piątkę.
- To chore, podłe skurwysyństwo! – Warknął Remus.
- Stary, nie wiedziałem, że znasz takie brzydkie słowa. – James teatralnie pokręcił głową.
- Bujaj się Potter! Mogliście to zrobić, gdzieś indziej! A nie w naszym dormitorium!
Wiecie jak to brzmiało?!? Gdy się obudziłem, myślałem…
- A więc to o to chodzi! – Syriusz doznał olśnienia – Po prostu jesteś zazdrosny!
Bracie, trzeba było do nas dołączyć! Na pewno byśmy się z tobą podzielili, prawda James?
- Oczywiście, moja mama zawsze powtarzała mi, że zabawkami trzeba się dzielić!
- Idę stąd, bo za chwilę was pozabijam!!! – Remus, purpurowy na twarzy podniósł się z ławki tak szybko, że aż strzeliło mu coś w kolanach.
- Stary, nie gniewaj się! Obiecujemy, że następnym razem wyślemy ci zaproszenie – Syriusz uśmiechnął się szeroko.
Remus uniósł do góry dłoń, wystawiając do przyjaciół trzy środkowe palce – czytaj między wierszami Black, – po czym odwrócił się na pięcie i opuścił Wielką Salę.
- Ale się wkurwił – zauważył James, odprowadzając Lunatyka wzrokiem.
- Spokojnie do obiadu mu przejdzie. Ale… Stary czy ty ogarniasz, co się…, co zrobiliśmy?
- Noooo, było nieziemsko!!! – James uśmiechnął się chytrze na wspomnienie porannych doznań.
- Było! Ale co z tym teraz zrobimy? – Syriusz był wyraźnie poddenerwowany. Naprawdę bał się, że przez jeden głupi numerek straci najlepszego przyjaciela, który był dla niego jak brat.
- Spokojnie, Łapo! Jeśli myślisz, że to coś zmieni między nami, to się grubo mylisz. Mieliśmy fajną przygodę, będziemy o tym opowiadać naszym wnukom.
- Nie sądzę.
- No dobra, przesadziłem, ale będziemy to mile wspominać. Laura nic dla mnie nie znaczy, jak już to dziś mówiłem jest zabawką, a zabawkami trzeba się dzielić. – James poklepał przyjaciela po plecach. – Musimy jednak sobie coś przyrzec. Nikt, absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć! A przede wszystkim Lily i…
- Dorcas – dokończył Black – jasna sprawa! No to mamy kolejną tajemnicę, którą zabierzemy do grobu – zaśmiał się.
- Ho, ho cześć przyjaciele!!! – Do Jamesa i Syriusza dosiadł się Peter z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. – Ale pojechaliście, nie ma, co! O taki numer, to nawet was nie podejrzewałem! Macie pojęcie, co się stanie, jeśli ktoś…
- Jak ktoś się o tym dowie, to skręcę ci kark! – Wyszeptał groźnie James.
- A ja, zdobię ci trzecią dziurę w dupie – Dorzucił od siebie Syriusz.

          James przysiadł na najniższym stopniu kamiennych schodów i rozejrzał się po Holu Głównym. Był sam, większość uczniów jadła właśnie kolację, więc miał idealną okazję, by porozmawiać z Laurą nie zwracając na siebie uwagi ciekawskich plotkarzy. Splótł ręce na kolanach i odetchnął głęboko, nie był zachwycony tym, co go czekało za kilka minut, wręcz przeciwnie, był przerażony! Laura, była furiatką i awanturnicą a co gorsza jej zachowania nie był w stanie w żaden sposób przewidzieć. I to go martwiło najbardziej, nie miał pojęcia jak Krukonka zareaguje na wieści, które miał zamiar jej przekazać.
Przez cały dzień układał sobie w głowie różne scenariusze tej rozmowy, ale żadna jego wersja nie wydawała się odpowiednia. Był pewien tylko jednego – musiał zerwać z Laurą, natychmiast, bo druga taka okazja mogła się nie powtórzyć.
Usłyszał kroki na szczycie schodów, więc odwrócił głowę. Przełknął głośno ślinę, gdy Laura na jego widok, uśmiechnęła się szeroko. Nie widzieli się od sobotniego poranka, bo robił wszystko, by jej unikać. Teraz był niedzielny wieczór i dłużej już nie mógł się przed nią ukrywać. James podniósł się i wyprostował, Laura zbiegła po dwa stopnie na raz i rzuciła mu się na szyję. Zrobił krok w tył, by nie stracić równowagi.
- James, gdzie się podziewałeś?! – Pocałowała go przelotnie w policzek i jeszcze mocniej zacisnęła dłonie na jego szyi. – Martwiłam się o ciebie.
- Cześć. – Zdjął jej ręce ze swojego karku – Musiałem przemyśleć kilka spraw.
Chodź, porozmawiamy. – Pociągnął ją za rękę, by zaprowadzić ją w bardziej ustronne miejsce, ale dziewczyna ani drgnęła.
- Chodźmy najpierw na kolację, umieram z głodu.
- Wolałbym to załatwić od razu, wytrzymasz jeszcze kilka minut – poprowadził ją w kierunku olbrzymich, dębowych drzwi, które oddzielały Wielką Salę od Holu Głównego i ukryli się za nimi. Z Sali dobiegały do nich radosne odgłosy rozmów prowadzonych przez jedzących kolację, jednak w tym miejscu byli niezauważalni ani dla wchodzących, ani wychodzących.
- No dobrze, mów szybko, o co ci chodzi i idźmy już na kolację. – Laura zrobiła obrażoną minę i złożyła ręce na piersi.
- Posłuchaj… - James wziął głęboki oddech i przygryzł dolną wargę, czuł się skrępowany i wiele by oddał w tej chwili, za Syriuszowy dar do porzucania dziewczyn. James żałował, że nie zgłosił się do przyjaciela, po wskazówki jak powinien to uczynić. – Lauro, dużo myślałem o tym, co się wydarzyło wczoraj rano, to było niezwykłe… jednak nie mogę znieść myśli, że zrobiłaś TO z moim najlepszym kumplem…
- Ty też tam byłeś! – Przypomniała mu, unosząc do góry brew.
- Tak pamiętam, ale nie mogę się pogodzić z tym, że zrobiłaś to z innym chłopakiem. Nie wyobrażam sobie żebyśmy dalej mogli być ze sobą – powiedział jednym tchem, szczęśliwy, że wreszcie to z siebie wydusił.
- Słucham?! – Dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdumienia i przyjęła postawę bojową – Chyba źle cię zrozumiałam.
- Dobrze zrozumiałaś. Nie możemy być już razem, zrywam z tobą, Lauro.
- Ty wstrętny, podły łgarzu!!! Mówiłeś, że mnie kochasz!!!
- Nigdy nie powiedziałem, że… - James nie zdążył dokończyć, bo właśnie w tym momencie Laura wzięła porządny zamach i z całej siły chlasnęła go w twarz, pozostawiając na policzku czerwony ślad i kilka krwistych pręg od paznokci.
Próbował ją uspokoić, gdy zaczęła krzyczeć i okładać go pięściami, jednak to rozwścieczyło ją jeszcze bardziej. Hałasem, jakiego narobiła, wywabiała z Wielkiej Sali coraz większą liczbę uczniów, która gromadziła się wokół nich i z rozbawieniem obserwowała atak furii, Krukonki.
- Jak możesz mi to robić! Po tym wszystkim, co razem robiliśmy. Wykorzystałeś mnie i oszukałeś!!!
- Lauro, nigdy cię do niczego nie zmuszałem, wszystko robiłaś z własnej woli. Nie kocham cię, nie chcę już z tobą być.
- Jesteś najgorszą gnidą, jaką znam!!! – Krzyknęła, okładając go pięściami po torsie – Nienawidzę cię!!!
Odwróciła się na pięcie i stanęła jak wryta, zaskoczona zbiegowiskiem, jakie wywołała. Zatrzęsła się i poczerwieniała ze złości, gdy w pierwszym rzędzie zobaczyła Syriusza Blacka i jego dziewczynę, śmiejącą się głośno. Zazgrzytała zębami i ruszyła na Dorcas niczym szarżujący byk, James próbował ją zatrzymać, ale wyrwała się z jego uścisku. Stanęła przed dziewczyną i ze złością spojrzała w jej roześmiane oczy.
- Tak ci wesoło?! – Wycedziła przez zęby – Co cię tak rozbawiło, może pośmiejemy się razem?
- Jesteś żałosna, Lauro. – Dorcas otarła z policzka łzę rozbawienia. – Nie potrafisz pogodzić się z porażką, nie robiąc z siebie pośmiewiska?
- Ty byś potrafiła, prawda? – Zapytała Laura z błyskiem w oku – Uważaj, bo może się okazać, że twój chłopak też cię tak zostawi, dziś lub jutro, Co Syriuszu?
Oczy Blacka rozszerzyły się w przypływie paniki. Zaprzeczalnie pokręcił głową i pociągnął Dorcas za rękę, aby jak najszybciej zabrać ją stąd. Niestety Laura, była szybsza, pochyliła się nad Gryfonką i wyszeptała jej do ucha.
- Chyba powinnaś wiedzieć, że wczorajszego ranka przeżyłam najlepszy orgazm w swoim życiu! Próbowałaś kiedyś to robić z dwoma mężczyznami na raz? Nie? Spróbuj koniecznie, Syriusz jest w tym mistrzem, gratuluję ci świetnego kochanka! – Po czym przepchnęła się przez tłumek ciekawskiej młodzieży i spokojnie wkroczyła do Wielkiej Sali.
  Dorcas stała jak sparaliżowana z szeroko otwartymi ustami, nie dochodziły do niej żadne dźwięki, w głowie wciąż kotłowały jej się słowa Laury. Nie, nie mogła uwierzyć w te bzdury. Syriusz nigdy w życiu nie zrobiłby czegoś tak ohydnego. Czy aby na pewno? – Zapytała jej podświadomość. Dorcas spojrzała na Syriusza, który przyglądał się jej z niepokojem. Tłumek uczniów już się rozszedł, zostali tylko oni. Syriusz i James, najlepsi przyjaciele, razem grali w drużynie, razem mieszkali i w szkole i poza nią, dzielili się wszystkim. Czy także kobietami?!?
- Nie zrobiłeś tego prawda, Syriuszu? – Zapytała schrypniętym głosem.
Nie odpowiedział od razu, przełknął głośno ślinę i chwycił ją za dłoń.
- Dorcas posłuchaj…
- Boże, zrobiłeś to!!! – Krzyknęła wyrywając się z jego uścisku – Jak mogłeś zrobić coś takiego?!! Jesteś obrzydliwy! Obaj jesteście! – Oskarżycielsko wskazała na Jamesa, który stojąc obok, rozcierał obolały policzek – Brzydzę się wami!!! – Odwróciła się i pędem rzuciła na schody.
- Dorcas!!! Wyjaśnię ci wszystko, zaczekaj!!!- Syriusz ruszył za nią, ale była szybsza.
- Nie chcę cię znać, Black!!! – Wyszlochała, zalewając się łzami i pędząc ile tchu, by jak najszybciej ukryć się w swoim dormitorium.

    Zaklęcie Alohomora zostało wynalezione w 1438 roku, przez szkocką czarownicę Gryzeldę McMaare. Przed tym odkryciem, jako zaklęcia otwierającego używano czaru Pelage, jednak nie był on zbyt praktyczny, gdyż pozostawiał po sobie ogromne szkody, w postaci dziurawych drzwi czy wypalonych miejsc po zamkach…
Lily przeczytała w myślach fragment wypracowania, które pisała właśnie na poniedziałkowe zajęcia z zaklęć. Podrapała się piórem po głowie i spojrzała do opasłego tomu Historii Zaklęć. Czytała z skupieniu, gdy nagle portret Grubej Damy otworzył się z hukiem i do Pokoju Wspólnego wpadła zapłakana Dorcas i z prędkością błyskawicy pognała po schodach do dormitorium dziewcząt. Lily zerwała się na równe nogi, rozsypując po podłodze zwoje pergaminu.
Właśnie ruszyła w kierunku schodów, gdy portret otworzył się po raz drugi i tym razem do Pokoju wpadli zziajani Syriusz i James. Początkowo planowała ich zignorować, jednak, gdy spojrzała na Pottera nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Wydała z siebie zduszony okrzyk i zakryła usta dłonią, na widok czterech krwistych ran na jego policzku.
- James, co ci się stało?!?
W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się krzywo. Nim zdążyła zadać kolejne pytanie, dopadł ją Syriusz chwytając za ręce i ciągnąć do schodów.
- Lily, musisz sprowadzić tu Dorcas!
- Nic nie muszę. – Odpowiedziała, nieco urażona jego tonem.
- Proszę cię, sprowadź ją na dół, muszę z nią porozmawiać!
- Zobaczę, co da się zrobić – rzuciła Jamesowi niepewne spojrzenie, ale on gestem zachęcił ją, by jak najszybciej poszła do Dorcas. Nie zastanawiając się już skąd wzięły się rany Pottera, Lily wdrapała się po schodach i cicho weszła do sypialni dziewcząt.
Dorcas leżała na swoim łóżku z głową ukrytą pod poduszką i szlochała głośno.
- Dorr??? – Ruda przysiadła na łóżku i pogłaskała przyjaciółkę po plecach – Skarbie, Syriusz prosi żebyś zeszła na dół, chce ci coś powiedzieć.
- Niech spierdala! – Wypłakała bardzo wyraźnie, pomimo tłumiącej ją poduszki.
- Co takiego zrobił, że zasłużył sobie na takie traktowanie? – Lily skupiła całą swą uwagę, by nie parsknąć śmiechem. Używanie takich wulgaryzmów nie należało do zwyczajów Dorcas.
- Nie chcesz wiedzieć, Lily – dziewczyna wychyliła się spod poduszki i wytarła nos o rękaw.
- Chcę wiedzieć wszystko, co dotyczy ciebie! Domyślam się, że bardzo cię skrzywdził, nie rozumiem tylko, dlaczego tak bardzo zależy mu na spotkaniu z tobą, Black nie ma w swoim słowniku opcji „tłumaczenia się”.
- Mam gdzieś jego tłumaczenia! – Krzyknęła waląc pięściami w materac – Zdradził mnie! Ohydny, obrzydliwy drań!!!
- Och, Dorcas! – Lily przytuliła zrozpaczoną przyjaciółkę – Kochanie rozmawiałyśmy o tym, pamiętasz? Wiedziałaś, że kiedyś to nastąpi…
- Zdradził mnie z Laurą!!!
- Co!?! – Ruda wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, spojrzała na drzwi, przypominając sobie, co chwilę temu ujrzała w Pokoju Wspólnym. Coś się nie zgadzało. Syriusz z Laurą? Poraniony James? – Ale Laura… przecież… a James… - nie potrafiła jasno sklecić zdania.
- Lily!!! Zrobili to w trójkę!!! Syriusz, James i ta mała zdzira!!! Uwierzysz?!?
- Nie, nie wierzę! Nie zrobiliby tego! – Serce Lily wpadło w dziki galop. – Skąd o tym wiesz?
- Ona mi powiedziała! Z podłym uśmiechem na gębie! Podczas kolacji, James ją zostawił, ona wpadła w szał i zrobiła scenę, a żeby sobie ulżyć przyznała się, że wczoraj rano… - Dorcas zrobiła minę, jakby miała za chwilę zwymiotować.
- Zaczekaj, zaraz wracam. – Lily nie bardzo wiedząc, co robi, podniosła się z łóżka i opuściła sypialnię. Nie wiedziała, po co schodzi do Pokoju Wspólnego, ale czuła nieodpartą chęć, by zamordować Blacka, za to, jaką krzywdę wyrządził jej przyjaciółce.
  Gdy znalazła się na dole, zastała chłopaków przed kominkiem, szepczących coś do siebie. Krew zawrzała w jej żyłach, gdy zbliżyła się do Syriusza. Zacisnęła dłoń w pięść i całą swą wściekłość przelała na cios, który wymierzyła w jego szczękę. Nie był na to przygotowany, runął na podłogę, wprost pod jej stopy. James zareagował momentalnie, chwytając ją za barki i odciągając od sparaliżowanego zaskoczeniem Blacka. Lily próbowała się wyrwać, jednak po kilku sekundach stwierdziła, że to i tak nie ma sensu, James był silniejszy, a poza tym, dłoń bolała ją tak bardzo, że nie byłaby w stanie wymierzyć kolejnego ciosu.
- Nie zbliżaj się do niej nigdy więcej, bo przysięgam na Boga, że cię zatłukę jak psa, wstrętny karaluchu!!! – Krzyknęła, machając nogami w nadziei, że może uda jej się jeszcze kopnąć Łapę. – Jak mogłeś jej to zrobić! Spodziewałam się po tobie wszystkiego, ale nawet w najgorszych koszmarach nie przyszło mi do głowy, że mógłbyś zrobić coś tak okropnego!!! Jesteś…
- Tak, wiem, kim jestem! – Przerwał jej brutalnie, podnosząc się z podłogi i rozcierając obolałą szczękę. – Dlatego chcę z nią porozmawiać, przeprosić i wytłumaczyć!
- Wsadź sobie w zadek, swoje przeprosiny! Nie zbliżaj się do niej!!! Dorcas nie chce cię znać! I ja także! – Wyrwała się wreszcie z uścisku i odwróciła twarzą do Jamesa, którego mina także wyrażała zdumienie i zaniepokojenie – I ciebie też nie chcę znać! Jesteś odrażający!
- Dlaczego? Przecież ja nic nie zrobiłem, ani Dorcas ani tym bardziej tobie! – Bronił się lekko poirytowany faktem, że Lily wtyka nos w coś, co jej nie dotyczy. – Lily, bez obrazy, ale to nie twoja sprawa. Nie wyżywaj się na mnie. Nic ci do tego, co, kiedy i jak robię z moją dziewczyną.
- Byłą dziewczyną – podpowiedział Syriusz.
- No właśnie, co robiłem z byłą dziewczyną.
Lily zaniemówiła na chwilę. James miał rację, to nie była jej sprawa a robiąc mu awanturę z powodu, który nie powinien jej interesować, robiła z siebie kretynkę. Musiała jednak wyjść z tego z twarzą, więc uniosła głowę do góry i dźgnęła Jamesa palcem w pierś.
- Mam gdzieś, co robisz z Laurą, ale jesteś tak samo odrażający jak on! Wiesz, dlaczego? Ponieważ pozwoliłeś na to wszystko, wiedząc, że Black jest z Dorcas!!!
- Lily…
- Zamknij się! Nie chcę z tobą gadać!!!
Lily ominęła Jamesa i szybkim krokiem wróciła do sypialni dziewcząt. Usiadła na łóżku przyjaciółki i uścisnęła ją mocno.
- Sprawa załatwiona, Black nie będzie cię zadręczał swoimi wymówkami. – Powiedziała łagodnie zakładając dziewczynie za ucho kosmyk włosów, opadający na czoło. – Zemściłam się też w twoim imieniu i przywaliłam mu w szczękę. Chyba nie masz mi tego za złe?
- Dziękuję ci, Lily – Dorcas uśmiechnęła się blado – wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.

       Dziewczyny nie spały tej nocy, klnąc i złorzecząc na Syriusza, który również nie zmrużył oka. James, długo zastanawiał się, czy uda mu się jeszcze naprawić relacje z Lily.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz