piątek, 10 października 2025

Żyję :)


Kochani!!!
Wpadłam tutaj dziś zupełnie przez przypadek, przeglądając zakładkę z ulubionymi linkami i trafiłam na własnego bloga :) Z niesamowitym zdziwieniem ale również zachwytem i rozczuleniem odkryłam, że wciąż tutaj zaglądacie, pomimo tylu lat!!! To jest takie niesamowite!!!
A zatem żyję moi Kochani! Choć moje życie wygląda dziś zupełnie inaczej niż wtedy, gdy pisałam ostatni post w 2019 roku. Jedyne co się nie zmieniło to fakt, że wciąż nie mogę pogodzić się ze stratą ojca. Oczywiście czas płynie, nauczyłam się już bez niego żyć, ból w klatce piersiowej zelżał, ale... no właśnie... ale. Jego już nie ma i nigdy nie wróci :( Poza tą jedną stałą, całe moje życie wywróciło się o 180 stopni. 
Trzy lata po śmierci taty, kiedy 40 rok mojego życia zaczął dawać o sobie znać bólem pleców i koszmarnymi migrenami, pewnego dnia stanęłam przed lustrem nie poznając w nim swojej własnej twarzy i zapytałam sama siebie, czy ja na pewno chcę dalej tak funkcjonować, gdyż życiem tego bym nie nazwała. I szczerze odpowiedziałam sobie: NIE! Powiedziałam STOP, czas zawalczyć o siebie, o swoje zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Zamknęłam firmę, złożyłam pozew o rozwód i postanowiłam rozpocząć zupełnie nowe życie. Wtedy wiedziałam, że lekko nie będzie, ale na pewno nie spodziewałam się, że będę potrzebowała terapii u psychologa, a walkę z narcystycznie zaburzonym pasożytem, który był moim mężem przez 16 lat uda mi się zakończyć dopiero 19 września tego roku, w dniu gdy mój syn skończył 18 lat. Przez ostatnie cztery lata, pomimo tego, że rozwód zakończył się w 2021 roku bez orzekania o winie, mój były robił wszystko co w jego mocy, by mścić się za to, że zdecydowałam się go opuścić, a że jedyną bronią jaką posiadał było dziecko, wykorzystywał ją na wszelkie możliwe sposoby. Nie będę Wam opisywała tutaj szczegółów, bo to jest historia na książkę, może nawet kiedyś zdecyduję się ją napisać, bo będzie i strasznie i zabawnie (przecież wszyscy lubimy śmiać się z głupoty innych), powiem tylko, że wreszcie historia ma swój happy end. Julek we wrześniu skończył 18 lat!!! (Matko i córko! Jak zaczynałam pisać to opowiadanie, nawet nie było go w planach a teraz chłopisko szykuje się do matury i przeżywa dylematy czy ma iść do Akademii Wojsk Lądowych czy na Uniwerek na lingwistykę). Zamieszkał ze mną wreszcie na stałe, po tym jak przez ostatnie 4 lata tułał się co tydzień to do mnie to do ojca. Ja znalazłam pracę, taką normalną, 8 godzin dziennie, 26 dni urlopu, 30go wypłata na konto, żadnych zmartwień , o 15 wychodzę z biura i mam wszystko w dupie :) I znalazłam wreszcie prawdziwą miłość :) Ale to póki co zostawiam dla siebie :)
    Kochani wracam do siebie i nabieram wiatru w żagle :) Kilka lat temu wpadłam na pomysł napisania książki, coś zupełnie innego, żaden fanfick, Urzeczona modą na literaturę erotyczną napisałam kilka rozdziałów własnej książki, taki kryminalny erotyk, z dużą ilością przekleństw, krwi, broni i... scenek :) Myślę, że po tylu latach od mojego pierwszego opowiadania wszyscy tutaj jesteśmy już dorośli, zatem dajcie proszę znać czy bylibyście zainteresowani poczytaniem czegoś innego od znanej już Wam autorki :) a ja pomyślę, czy nie założyć nowego bloga i nie podzielić się z Wami moją twórczością :)
Pamiętam o Was i wspomnienie o naszych wspólnych przygodach z Lily i James'em wywołuje dziwne i niezmiernie przyjemne ciepło w moim sercu :)
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco i obiecuję zaglądać tu częściej w oczekiwaniu na Waszą reakcje.
Wasza Amanda :)
Ps. Ruda!!! Odezwij się do mnie, może znów coś razem stworzymy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz